Szczęście a sprawność, czyli czym jest paradoks niepełnosprawności

Czym jest paradoks niepełnosprawności i w jakich sytuacjach możemy mówić o jego istnieniu?

Jak stwierdził Aleksander Świętochłowski, pomiędzy paradoksem a prawdą zachodzi ta różnica, że pierwszy rozjaśnia przedmiot silnym światłem z jednej strony, a druga słabym światłem z wielu. A jak to stwierdzenie ma się do paradoksu niepełnosprawności?

Pojęcie paradoksu niepełnosprawności zostało spopularyzowane pod koniec lat dziewięćdziesiątych przez G.L. Albrechta i P.J. Devliegera. Jego założeniem jest sprzeczne współwystępowanie niepełnosprawności i pozytywnych zjawisk, w tym szczęścia. Zachodzi on na trzech płaszczyznach:

  1. Sprzeczności pomiędzy negatywną konotacją niepełnosprawności a pozytywnymi aspektami życia.
  2. Niezgodności pozytywnej percepcji własnej kondycji fizycznej z obiektywnie obniżoną sprawnością.
  3. Rozdźwięku pomiędzy dobrostanem psychospołecznym a oczekiwaniami psychospołecznymi.

Pierwsza płaszczyzna ma swoje źródło w stereotypowych przekonaniach dotyczących niepełnosprawności. Z kolei druga wiąże się z oczekiwaniem, że osoba niepełnosprawna w ocenie swojego stanu przyjmie kryteria obiektywne. W końcu trzecia dotyczy interpretacji pojęcia satysfakcjonującego życia.

Istnienie tego paradoksu jest nierzadko negowane. Przeciwnicy tezy o jego istnieniu używają argumentów odwołujących się do różnych aspektów, do których można zaliczyć:

  1. Status osoby, który upoważnia do indywidualnego postrzegania własnej jakości życia.
  2. Preferowane wartości i dokonywane w ich obrębie przeobrażenia (np. mniejsze przykładanie wagi do własnego stanu zdrowia).
  3. Redefinicję pojęcia jakości życia oraz
  4. Mechanizmy odpowiedzialne za kształtowanie poczucia szczęścia, które mogą sprawić, że osoba niepełnosprawna znów doświadczy go dzięki procesom adaptacyjnym.

Badania przeprowadzone w 2012 roku w Szwajcarii miały pokazać, jakoby istnienie paradoksu niepełnosprawności zależało od kontekstu. Dwie osoby z taką samą niepełnosprawnością mogą zupełnie inaczej odbierać swoje życie, ponieważ funkcjonują w całkiem różnych, mniej lub bardziej przyjaznych, środowiskach.

Z pewnością subiektywna ocena jakości życia może być związane z warunkami, w jakich się funkcjonuje. Jednak istnienie paradoksu niepełnosprawności sugerowałoby, że jest się szczęśliwym POMIMO jej występowania.

Tymczasem ja (wiem, teraz pewnie wielu się oburzy) poczułam, że żyję w zgodzie z samą sobą właśnie DZIĘKI niej, kiedy zamiast ją wypierać, weszłam w nią głębiej, czyniąc z niej główną oś wszelkich moich inicjatyw. I wtedy nagle jej negatywne konsekwencje zaczęły znikać. Ot, taki paradoks ;)

Close Menu