Umówiłam się z nim na dziewiątą, czyli niepełnosprawność a randki

Randkować każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej… Zaraz, czy aby na pewno?

W pierwszym dniu Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa pochylamy się nad tematem początku relacji. Mi osobiście kojarzy się on ze zintensyfikowaną częstotliwością randkowania, dlatego dzisiaj właśnie ten temat. Zwłaszcza że randka i niepełnosprawność to nie dla wszystkich oczywiste zestawienie.

Ale zacznijmy od początku: po co w ogóle randka?

Z psychologicznego punktu widzenia kojarzymy się w pary, gdyż mamy silną potrzebę afiliacji, a jej brak może być brzemienny w skutkach. Badania pokazują na przykład, że osoby żyjące bez partnera/partnerki częściej chorują i odczuwają dużo mniejszą satysfakcję z życia (bycie w relacji okazuje się stanowić główne jej kryterium). Z drugiej strony, mimo nieodpartej potrzeby stworzenia związku, u wielu osób pojawia się paraliżujący lęk przed odrzuceniem, który przekreśla szansę na jakiekolwiek randki.

Dlaczego mnie zaprosił?

Wspomniany lęk może być jednak zrozumiały: ktoś może się bać, że nie spełni kryteriów drugiej strony, które zdecydują o zaproszeniu na randkę. A cóż to za kryteria? W zasadzie możemy mówić o jednym, dość złożonym czynniku popychającym do podjęcia jakichkolwiek działań: atrakcyjności. Tutaj zachodzi niestety ryzyko postrzegania jej wyłącznie w kategoriach fizyczności. Tymczasem, jak mówi dr Konrad Maj, na którego wykładzie opieram ten wpis, istnieje również atrakcyjność interpersonalna, która może mieć postać sympatii lub szacunku. Często jako atrakcyjnego postrzegamy kogoś, kto wykazuje jakieś podobieństwo do nas. Podobieństwo to musi jednak dotyczyć ważnego dla nas aspektu.

Randka po katolicku?

W internecie natknęłam się na kilka tekstów, które na podstawie biblijnych wersetów określają kierunek poszukiwań partnera. Jednak dla mnie osobiście katolicki charakter randki polega przede wszystkim na stawianiu na pierwszym miejscu drugiego człowieka, a nie skupianie się wyłącznie na zaspokojeniu swoich potrzeb. Obejmuje to chęć jego poznania (również w kontaktach z innymi), a także, a może przede wszystkim – jak podkreśla ks. Sławomir Kostrzewa – chęć wniknięcia w jego duszę.

Niepełnosprawność a randki

Nietrudno się domyślić, że tutaj znów dotykamy tematu postrzegania, i to z wielu stron. Z własnego doświadczenia wiem, że można zbyt mocno obawiać się odrzucenia z powodu niepełnosprawności. Taka postawa wynika z dwóch czynników: percepcji społecznej zakładającej, że niepełnosprawność uniemożliwia wejście w jakąkolwiek relację oraz skłonności do postrzegania siebie przez pryzmat jakiegoś „braku”. Oczywiście niepełnosprawność nierzadko sprawia, że jest się „niewidzialnym” dla drugiej strony, ale rzecz jasna nie jest to regułą. Wszak Bóg nie jest reżyserem brytyjskiego serialu „Nieumawialni”, który pod pozorem pokazywania procesu umawiania się na randki może być odbierany jako szerzący stereotypy, a Stwórcą życia, w którym małżeństwo jest drogą poprzedzoną randkowaniem. Drogą dostosowaną również dla potrzeb osób niepełnosprawnych.

A więcej na temat tej drogi już w niedzielę

Informacje na temat Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa:

http://www.marriage-weekinternational.com/

O małżeństwie w pozytywnym świetle:

https://www.mocem.pl/

Close Menu