Wykluczenie czasem może być… naturalne.
Przez większą część mojego życia sylwester był najgorszym dniem w ciągu roku. Kiedy znajomi szli na domówki czy imprezy innego typu, ja zostawałam w domu. Zawsze zastanawiałam się, co stanowiło powód braku jakiegokolwiek zaproszenia: niechęć w stosunku do mnie czy niepełnosprawność. Tak czy inaczej w zasadzie co roku spotykało mnie wykluczenie.
Wszelkiego rodzaju wykluczenie wynika z powodów niezależnych od danej jednostki, dla których nie może ona uczestniczyć we wszystkich aktywnościach podejmowanych przez większość społeczeństwa. O ile nad brakiem sympatii ciężko dyskutować, o tyle wykluczenie z powodu niepełnosprawności budzi we mnie kilka refleksji.
Ciało a wykluczenie
Jak zauważa Kubiński (2017), wykluczenie dotyka przede wszystkim osób, którym ciało uniemożliwia aktywne funkcjonowanie w danej społeczności. Z moich doświadczeń wynika jednak, że wykluczenie to może wynikać raczej z postrzegania możliwości mojego ciała, a nie z jego realnego potencjału. Do dziś spotykam się z komentarzami, jak ciężko mi iść czy wchodzić po schodach, kiedy mi NIGDY nie było ciężko, nawet kiedy chodziłam dużo gorzej i wolniej. Co niektórzy chcą mnie nawet przenosić, żeby mi ułatwić ten ciężki żywot, ale tutaj ja niemiłosiernie wykluczam delikwentów – jak dotąd nie znalazł się żaden, który w mojej opinii mógłby dostać szansę czucia się potrzebnym ;) Z kolei do klubów już przestałam chodzić, bo każdy zakłada, że dziewczyna z balkonikiem nie tańczy w parze. Tutaj zaczynam coraz poważniej rozważać etykietkę z napisem: „ja też tańczę”. Co myślicie? Tylko w którym miejscu ją przykleić? Hmm…
Wykluczenie akceptowalne
Istnieją jednak rodzaje wykluczenia, nad którymi, moim zdaniem, trzeba przejść do porządku dziennego. Które, choć mogą nawet wywoływać uczucia podobne do tych, jakie pojawiały się w chwilach osamotnienia sylwestrowego, trzeba zaakceptować i nie oczekiwać, że cała grupa dopasuje się do naszych możliwości. Oczywiście nie oznacza to, że trzeba starać się dopasować do grupy, może nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. A czy takie naturalne wykluczenie oznacza, że się nie pasuje do grupy? Absolutnie nie. To, czy w niej się zostanie, zależy od tego, na ile jest się w stanie sobie z nim poradzić.