You`ve been my inspiration, czyli jakiego typu podziwu nie lubię

Może to się wydać komuś dziwne, ale istnieje pewien typ podziwu, którego nie lubię.

Kilka dni temu natrafiłam na artykuł o Haben Grima, pierwszej głuchoniewidomej absolwentce Harvardu. Haben prowadzi zwyczajne życie – tańczy, pływa na desce i robi milion innych rzeczy. W  związku z tym, jak to często bywa w przypadku aktywnych osób niepełnosprawnych, jest dla wielu „inspirująca” i budzi podziw.

Przecież w obliczu tylu przeciwności wynikających z niepełnosprawności podejmowanie się jakiegokolwiek zadania jest nie lada wyzwaniem. Jak komentuje sama Haben, nie chce być dla nikogo inspirująca w tym znaczeniu tego słowa. Ona po prostu żyje. I stara się przekonać organizacje do traktowania niepełnosprawności w kategoriach wartości, która może przyczynić się do ich rozwoju, choćby poprzez wprowadzenie nowych technologii.

Podpisuję się pod tym obiema rękami. Często spotykam się z podziwem. Powody są różne: ukończenie studiów, podjęcie doktoratu, sprzątanie, gotowanie, praca… W zasadzie jest to miłe, tylko sęk w tym, że są to normalne czynności, za które osób sprawnych raczej się nie podziwia. A poza tym postrzeganie w tych kategoriach pociąga za sobą przypinanie etykietki superbohaterki z krajów egzotycznych, która uniemożliwia patrzenie na mnie jak na zwyczajną Anię.

Zgadzam się również, że sama niepełnosprawność może stać się inspiracją, ale co najwyżej do szukania nowych rozwiązań włączających. Ale o tym napiszę kiedy indziej.

Oczywiście bycie dla kogoś inspiracją jest bardzo pozytywne. Z tą tylko różnicą, że inspiracją jest moja osoba, a nie czynności dnia codziennego, które wykonuję „mimo niepełnosprawności”.

Close Menu