Każdy z nas chce być szczęśliwy. Jednak dla każdego z nas szczęście może oznaczać coś zupełnie innego.
Niewątpliwie szczęście jest pojęciem subiektywnym. Interpretacja tego pojęcia zależy również od perspektywy jego rozpatrywania. Psycholog podkreśli inne aspekty szczęścia aniżeli na przykład filozof.
Dla jednego szczęście to wzajemna miłość, inny znajdzie je w relacjach z przyjaciółmi, a jeszcze inny – w dobrach materialnych. Czy wobec tych różnic możemy znaleźć uniwersalną receptę na jego osiągnięcie?
Szczęście według filozofów
Arystoteles twierdził, że szczęście to największe pragnienie ludzkie, a droga do niego wiedzie poprzez cnoty. Uważał, że jest to bardziej sposób życia aniżeli stan posiadania. Należy wyciągać to, co najlepsze z każdej sytuacji, praktykować wiarę i wolę oraz posiadać dobry daimon (wiarę i wolę).
Z kolei Epikur zwrócił większą uwagę na świat materialny. Równowaga i powściągliwość stanowiły dla niego bazę do osiągnięcia szczęścia. Miał on powiedzieć: „Ten, który nie jest zadowolony z rzeczy drobnych, nigdy nie osiągnie satysfakcji”. Według jego teorii, przyjaźń przysparza jeszcze więcej szczęścia niż miłość, a głównym powodem pracy powinna być przyjemność pracowania, a nie gratyfikacja pieniężna.
Nietzsche sądził, że szczęście jest krótkotrwałe, ulotne i może się skończyć w każdym momencie. Określił je jako „idealny stan lenistwa”. Zadowolenie z kolei może być znalezione wyłącznie w walecznym animuszu. Bycie szczęśliwym oznacza wykazanie siły do walki z przeciwnościami oraz znalezienie oryginalnej ścieżki życiowej.
José Ortega y Gasset upatrywał szczęście w scaleniu życia wymarzonego z realnym. Jak pisał, „szczęście to odnalezienie tego, co wypełnia nas satysfakcją oraz całkowicie zaspokaja”. Uważał, że każdy definiuje własną rzeczywistość oraz to, co uczyni go szczęśliwym.
Slavoj Žižek stwierdził, że poczucie szczęścia to kwestia opinii, a nie faktu, a szczęście i zadowolenie to wytwór kapitalistycznych wartości. Brak satysfakcji wynika z braku świadomości, czego się chce. Człowiek osiągnąwszy jedno, automatycznie zaczyna pragnąć czegoś innego i nigdy nie osiąga szczęścia.
Szczęście w psychologii
Według E. Trzebińskiej (2008), „szczęście to stopień, w jakim lubimy swoje własne życie”. Model szczęścia M. Selingmana (2005) składa się z:
- pozytywnych emocji. Mimo że nie doświadczamy ich w każdym momencie, to jednak pojawiają się w naszym życiu, co nam niestety zdarza się ignorować. Tymczasem chodzi o celebrowanie nadziei, inspiracji, miłości itp. Jeśli się nie pojawiają, trzeba się o nie postarać.
- zaangażowania. Tylko czynności, w które angażujemy się całym sobą uchronią nas od bierności i apatii. Oczywiście nie oznacza to zaprzestania wszystkich aktywności, które wydają się nie dawać satysfakcji, ale należy znaleźć choćby chwilę na ukochane hobby czy wyjście do kina z przyjacielem.
- relacji. Każdy potrzebuje ich w mniejszym lub większym stopniu. Jeśli ich brakuje, czujemy się nieszczęśliwi.
- poczucia sensu. Człowiek pragnie poczuć połączenie z większym celem. Jeśli go brakuje, trzeba je usiłować za wszelką cenę odnaleźć.
- osiągnięć. Tutaj chodzi o urzeczywistnianie planów, które sprawiają nam radość. Jednak nie może to się odbywać za wszelką cenę.
Szczęście Jezusowe
Św. Franciszek z Asyżu powiedział, że „dusza potrzebuje radości tak jak płuca powietrza”. V. Morelli (2013) stwierdza, że człowiek jest szczęśliwy przede wszystkim wtedy, kiedy żyje w harmonii z sobą, ze światem i z Bogiem. Szczęście to wynik zaangażowania, czyli wiąże się z zapłaceniem pewnej ceny. Sposobem na jego osiągnięcie jest prowadzenie życia duchowego. Papież Franciszek mówił, że aby być szczęśliwym, trzeba zaryzykować. Zaryzykować bycie dla innych:
„Miejcie śmiałość, by śnić. Ci którzy nie śnią pięknych snów, mają koszmary. Tym, którzy pragną wielkich rzeczy, błogosławi Bóg”
Dodał, że osiągniemy szczęście wyłącznie nadając mu charakter wspólnotowy.
Szczęście paradoksalne?
Czasem pewne okoliczności, takie jak choroba czy niepełnosprawność, zdają się wykluczać osiągnięcie szczęścia. Wszak brak relacji, niemożność ich nawiązania, brak możliwości zaangażowania się w angażujące aktywności – wszystko to raczej unieszczęśliwia aniżeli uszczęśliwia. Tymczasem Albrecht i Devlieger (1999) ukuli pojęcie paradoksu niepełnosprawności polegającym na sprzecznym współistnieniu zjawisk takich jak niepełnosprawność i szczęście. Fellinghauer i wsp. (2012) doszli do wniosku, że ich współwystępowanie zależy od kontekstu. Jeśli osoba z daną dysfunkcją żyje w środowisku, w którym nie doświadcza żadnych ograniczeń, wówczas paradoks niepełnosprawności stanie się faktem.
Czy zatem osoby, które funkcjonują w mało przyjaznym otoczeniu, nie mogą być szczęśliwe?
Oczywiście, że mogą. W jaki sposób? Punktem wyjścia jest tutaj wdzięczność. Za każdy drobiazg. Za to, że świeci słońce i za to, że pada deszcz. Wiem, że w pierwszej chwili może się to wydać niemądre. Ale uwierzcie mi, działa. Sama kilka lat temu czułam się całkowicie odizolowana od świata. Wtedy ktoś mi poradził, żeby za wszystko dziękować. Wówczas wydało mi się to, delikatnie rzecz ujmując, beznadziejne. Jak można dziękować w takiej sytuacji? A dziś, kiedy zaczynam spisywać rzeczy, za które jestem wdzięczna danego dnia, to zaczyna brakować kartki. Na dodatek okazało się, że te moje ograniczenia zaczęły w cudowny sposób znikać.
Tak więc nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować, że dobrnęliście do końca wpisu ;)
Bibliografia
Albrecht, G. Devlieger, P. (1999). The disability paradox: high quality of life against all odds. Soc Sci Med. 1999 Apr;48(8):977-88.
Fellinghauer, B. et al (2012). Explaining the disability paradox: a cross-sectional analysis of the Swiss general population, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3528470/ (11.03.2018).
Morelli, V. (2013). Szczęście według Jezusa. Kraków: WAM.
Seligman, M.E.P. (2005). Prawdziwe szczęście. Poznań: MEDIA RODZINA.
Trzebińska, E. (2008). Psychologia pozytywna. Warszawa: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne.